App Store 2.0 – wymyślanie koła na nowo?
Zgodnie z powiedzeniem, że „Lepsze jest wrogiem dobrego”, poprawiane czegoś, co działa dobrze, nie psuje się i jest lubiane, to jak stąpanie po kruchym lodzie. Nie zawsze zmiany, nawet na lepsze, są doceniane i pożądane. Tak czy inaczej firma Apple postanowiła zaryzykować i zmienia swój sklep z aplikacjami.
Zdaniem niektórych, dystrybucja oprogramowania mobilnego oparta na sklepach została opracowana i udoskonalona do granic możliwości. Jakiekolwiek zmiany wydają się niewykonalne lub bezsensowne, bo na dobrą sprawę nie ma czego zmieniać. Ot, zwykła kosmetyka. Wielu użytkowników urządzeń z systemem operacyjnym Google Android nie wyobraża sobie życia bez znanego wszystkim sklepu, w którym znajdziemy programy, gry, muzykę i inne multimedia. A co z tym wszystkim ma wspólnego Apple i jego App Store?
Zacznijmy od początku, czyli od reguaminu, do którego muszą się stosować programiści, prowizjach pobieranych za transakcje realizowane przez iTunes czy w zasadzie całkowicie autokratycznej moderacji. Mówiąc w skrócie – nie znajdziemy tu byle jakich aplikacji i przypadkowych gier oraz programów. Co więcej, już niedługo pojawią się nowe wytyczne. Jedną z najważniejszych jest z całą pewnością model opłacania aplikacji oparty o subskrypcję. Użytkownicy będą mogli zatem za opłatą korzystać z dobrodziejstw App Store przez miesiąc, dwa miesiące, kwartał, aż do roku.
Abonamenty w sklepie z aplikacjami to jedna z kilku nowości, jakie trafią w najbliższym czasie do App Store. Kolejną nowością jest zredukowany okres czasu dzielący zgłoszenie aplikacji przez programistę i jej pojawienie się w sklepie. Co więcej, prowizje pobierane przez Apple od programistów zmniejszą się z 30 do 15 procent. Oznacza to większe zyski dla twórców, a co za tym idzie większą motywację do działania. Większa motywacja = więcej aplikacji. A co z tego będzie miało Apple? Niestety pojawią się reklamy, ale według zapowiedzi nie będą one denerwujące.
Czy tak będzie? O tym przekonamy się lada chwila.