Battlefield 1 – smutna podróż w czasie…
To trochę smutne, że gry traktujące o wojnie, przemocy i cierpieniu wielu osób są tak popularne i zarabiają miliony. Niestety takie są prawidła rynku gier i ogólnie pojętej elektronicznej rozrywki. Co prawda w temacie wojny w grach prawie wszystko zostało już powiedziane, ale… No właśnie – prawie. Potwierdza to Battlefield 1, który już niedługo zawita na komputery i najnowszej konsole.
Battlefield 1 to bez wątpienia powrót do przeszłości i korzeni. Dosłownie i w przenośni, bo gracz przenosi się w czasy 1 wojny światowej, co było dość rzadkim widokiem do tej pory. Twórcy gry pokazują nam globalny konflikt z początków ubiegłego wieku z perspektywy kilku niezależnych bohaterów.
To dzięki nim jesteśmy świadkami narodzin wojny totalnej, nieznanej do tej pory człowiekowi. W większości przypadków uwaga skupiana jest na II Wojnie Światowej, ale to podczas pierwszej, czasami zapominanej, dokonała się prawdziwa rewolucja na szczeblu technologicznym. To właśnie w latach 1914-1918 po raz pierwszy skorzystano z takich rozwiązań, jak artyleria, miotacze ognia, gazy bojowe, wynaleziono czołgi czy karabiny maszynowe. To również podczas I Wojny Światowej po raz pierwszy wykorzystano wsparcie bojowe lotnictwa.
W grze Battlefield 1 jesteśmy świadkami tego rozwoju, zaś akcja toczy się zarówno na wąskich uliczkach francuskich miast, jak również na pięknych terenach włoskich Alp. Premiera gry dopiero w drugiej połowie października, ale już teraz wiadomo, że jest to murowany kandydat do gry roku. Czekamy z niecierpliwością.